Chciałbym przedstawić tu pokrótce własne rozwiązanie przedniego oświetlenia roweru. Jako
zródło prądu wykorzystuję akumulator żelowy o napięciu 6 volt i pojemności 4,5
amperogodziny. Na wybór akurat tego typu akmumulatora złożyły się dwie przyczyny:
-   przy podłączeniu żarówki o mocy około 5 watów zapewnia on przy pełnym naładowaniu co najmniej 4 godziny ciągłego świecenia,
-   jego rozmiary są na tyle niewielkie, że da się go umieścić w koszyku na bidon.
Trzeba jednak pamiętać o tym, że akumulator powinien być w koszyku umieszczony w taki
sposób, aby nie wysuwał się przy jezdzie po wertepach, a kupując akumulator liczyłem się z tym, że być może konieczne będzie umieszczenie go np. w starym bidonie, by odpowiednio dopasować do rozmiarów koszyka. Z pomocą przyszła jednak sama konstrukcja koszyka -
będzie to widać na załączonych zdjęciach. W każdym razie przy jezdzie po leśnych drogach, "tarce", czy podjeżdżaniu pod krawężniki akumulator cały czas jest na swoim miejscu.
Ewentualnie można go zabezpieczyć dodatkowo, np. taśmą z rzepem.
Jako zródło światła wykorzystałem dwie równolegle połączone (z punktu widzenia
elektrycznego) lampy Basta Ellipsoid, które w sprzedaży figurowały
pod nazwą "Basta 9430 Halogen". Każda z tych lamp zaopatrzona jest w żarówkę halogenową o mocy 2,4 wata. Użycie dwóch lamp, oprócz zapewnienia mocy "świetlnej" około 5 watów, ma też znaczenie z punktu widzenia niezawodnościowego (możliwe przepalenie jednej z żarówek), nie
wspominając o tym, że dwie lampy po prostu fajnie wyglądają. No i ustawiając obie nieco inaczej uzyskuję odpowiadający
mi sposób oświetlenia drogi przed rowerem. Ale do rzeczy - poniżej zdjęcia
z komentarzem.
|
|
Do zamocowania lamp do
kierownicy wykorzystałem zwykły uchwyt, jaki jest stosowany do montowania lampek
do widelca przedniego, oraz obejmę na sztycę (lub kierownicę) od diodowej lampki
Cateye. Idealnie pasuje obejma SP-5 (i akurat miałem dwie sztuki w zapasie).
|
|
|
Skręcona obejma z uchwytem -
pasuje idealnie (nie trzeba nic wiercić ani szlifować pilnikiem), uchwyt się nie "kolebie"
na boki, również po przykręceniu lampy, ktora jest
stosunkowo ciężka, bo wykonana z solidnego i odpornego na uderzenia tworzywa sztucznego.
|
|
Lampa zamontowana na kierownicy.
Zmuszony byłem wymienić śrubę mocującą lampę do uchwytu, ponieważ miała zbyt małą średnicę
i na skutek tego reflektor miał tendencję do opadania pod własnym ciężarem przy jezdzie
po nierównościach. Trzeba było rozwiercić otwory i jeden z nich dodatkowo przegwintować.
|
|
Poglądowy widok montażu na
kierownicy. Rażą nieco wystające końce uchwytów (kiedyś je trzeba będzie odciąć).
|
|
Teraz trochę o elektryce -
zarówno lampy jak i akumulator mają złącza "wsuwane" - wystarczyło kupić końcówki, zacisnąć
i zalutować na końcach przewodów. Żeby zapobiec przypadkowemu zwarciu przy podłączaniu końcówki są dodatkowo osłonięte rurkami termokurczliwymi. Na początku miałem jedną lampę - stąd przy podłączeniu drugiej trzeba było zastosować rozgałęznik.
|
|
Wyłącznik został wlutowany na sztywno w jeden z przewodów
(biegunowość nie ma tu znaczenia). Z braku lepszego pomysłu do umocowania przy mostku zastosowałem gumkę recepturkę i
jest to rozwiązanie jak najbardziej wystarczające.
|
Jeżeli chodzi o koszty całego "przedsięwzięcia", to wyniosły one około 90 złotych, pozostała mi jednak do zrobienia
ładowarka do akumulatora (obecnie korzystam z zasilacza laboratoryjnego). Nie mniej jednak to samodzielnie wykonane
oświetlenie świetnie się sprawdza na 2-3 godzinnych wycieczkach do Puszczy Bydgoskiej, a na szosach kierowcy samochodów
jadących z przeciwka już z daleka zmieniają światła drogowe na mijania.
Powrót do strony głównej
|